Kilkadziesiąt miejsc w miejskim żłobku to kropla w morzu potrzeb. – Według nas w mieście i gminie Świdnica jest dwa tysiące dzieci do lat trzech – mówi Monika Baranowska, dyrektor żłobka Bajkowy Domek, które od 3 lat bezskutecznie ubiega się o jakiekolwiek dofinansowanie dla najmłodszych.
Ustawa z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 mówi wyraźnie, że podmioty prowadzące żłobek mogą otrzymać na każde dziecko objęte opieką dotację celową z budżetu gminy. Wysokość i zasady ustalania oraz rozliczania dotacji celowej powinna określić rada gminy w drodze uchwały. Na tym nie koniec, bo gmina może otrzymywać dotacje celowe z budżetu państwa na dofinansowanie zadań własnych z zakresu organizacji opieki nad dziećmi w wieku do lat 3.
Prywatne bez dotacji
Żłobek Bajkowy Domek już w 2012 r. ubiegał się o dofinansowanie od miasta. PrezydentWojciech Murdzek odpisał, że „Opieka nad dziećmi do lat 3 jest ustawowym zadaniem własnym gminy. Gmina Miasto Świdnica realizuje to zadanie, prowadząc finansowany z budżetu miasta i odpłatności rodziców/opiekunów dzieci, Żłobek Miejski Nr 1 przy ul. Słobódzkiego 26 (…). Doceniam inicjatywy mieszkańców Świdnicy, mające na celu tworzenie nowych miejsc opieki nad dziećmi do lat 3, niemniej jednak w bieżącym roku budżetowym nie widzę możliwości dofinansowania tego obszaru aktywności społecznej. Jeżeli Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej uruchomi na 2013 rok oczekiwane przez samorządy dofinansowanie tego zadania, przedłożę Radzie Miejskiej w Świdnicy stosowny projekt uchwały określającej wysokość i zasady ustalania dotacji celowej, przeznaczonej na dofinansowanie żłobków i klubów dziecięcych prowadzonych przez podmioty inne niż gmina”. W 2013 r. Monika Baranowska próbowała ubiegać się o dofinansowanie posiłków dla dzieci w żłobku, na co otrzymała odpowiedź, że „realne możliwości dofinansowywania przez Gminę Miasto Świdnica tzw. ‘prywatnych żłobków’ w roku bieżącym nie uległy zmianie w porównaniu z 2012 r.”. Dyrektor Bajkowego Domku chciała też pozyskać pieniądze z ministerialnego projektu „Maluch”, przy współpracy z Urzędem Miejskim w Świdnicy. – Z przykrością informuję, że nie mogę przyjąć na Gminę Miasto Świdnica tak poważnego zobowiązania w sytuacji, gdy realizującym zadanie objęte ewentualnym dofinansowaniem z Programu ma być podmiot niepubliczny, nawet przy założeniu, że zadeklaruje najlepszą współpracę z Miastem na rzecz rozwoju i funkcjonowania infrastruktury opieki nad dziećmi w wieku do lat 3 – odpowiedział jej Wojciech Murdzek.
– Prezydent nawet nie pozwolił nam wystartować w projekcie ogólnopolskim – ubolewa Monika Baranowska. – A gdybyśmy dostali to dofinansowanie, moglibyśmy zaadaptować dodatkowe pomieszczenie i przyjąć więcej maluszków niż teraz. W tej chwili mamy dwadzieścioro dzieci w żłobku i więcej nie jesteśmy w stanie przyjąć.
Na pismo złożone w tym roku z prośbą o dotację żłobek otrzymał odpowiedź, że „w Gminie Miasto Świdnica nie została podjęta jak dotychczas uchwała w tym zakresie i działalność tego rodzaju nie jest dotowana”.
– Miejski żłobek może przyjąć 85 podopiecznych. Odpłatność za korzystanie z usług pobierana jest na podstawie uchwały nr X/110/11 Rady Miejskiej w Świdnicy z dnia 2 września 2011 r. w sprawie ustalenia wysokości opłat za pobyt dziecka w żłobku oraz maksymalnej opłaty za wyżywienie – mówi Stefan Augustyn, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Świdnicy i podaje przykładowe stawki: odpłatność za 1 godzinę pobytu to 84 gr, co daje 77 zł miesięcznie przy 4 godzinach dziennie pobytu i 193 zł przy 10 godzinach dziennie. Stawka żywieniowa wynosi 7 zł dziennie. Czesne w Bajkowym Domku wynosi 550 zł miesięcznie plus 8,50 zł dziennie za wyżywienie. Różnica jest spora. –Mimo to w rekrutacji musiałam odrzucić dziesięcioro maluszków – mówi Monika Baranowska. – A wiem, że niektórzy nasi rodzice zarabiają najniższą krajową, a mimo to płacą czesne, bo nie mają co z dziećmi zrobić. Gdyby miasto dotowało naszą działalność, moglibyśmy ich odciążyć.
Zbyt mało miejsc
Problem z miejscami w żłobkach w Świdnicy jest. – Chciałam oddać małą do żłobka na Słobódzkiego, ale ze względu na małą ilość miejsc Gosia się nie dostała, czekała na liście rezerwowej i też się nie dostała – opowiada świdniczanka, Magdalena Sternalska. – Teraz od września idzie do przedszkola. Na prywatny żłobek nie było mnie stać. Wychowuję trójkę dzieci sama: 18 lat, 13 lat oraz 3 lata i 5 miesięcy. Nie mam tutaj nikogo z rodziny, więc nie mogłam liczyć na pomoc rodziny, dlatego siedzę w domu. Nie miałam możliwości powrotu do pracy.
– Nie jest łatwo – mówi o świdnickiej sytuacji żłobkowej jej koleżanka, Małgorzata. – Żłobków mało i nie ma w czym wybierać. Chciałam mojego Karola dać do przedszkola jak miał 2,5 roku, ale była jeszcze pielucha, więc do żłobka – to miejsc nie było. Szukałam nawet prywatne, to cena zabija.
Dlaczego mamy decydują się na oddanie maluchów do żłobka? Pani Oli udało się skorzystać z usług miejskiej placówki. Zdecydowała się na to z dwóch powodów: bo mogła wrócić do pracy i ponieważ dzieci w żłobku mają kontakt z rówieśnikami. – Mimo że jest roczny macierzyński, córkę „oddaję”, jak będzie mieć osiem miesięcy, żeby ją stopniowo przygotowywać do zostawania po 9 godzin. Najpierw po 2 godzinki i stopniowo zwiększać – tłumaczy pani Ola. – Synek po żłobku bardzo szybko zaadoptował się w przedszkolu, nie ma problemu z nawiązywaniem nowych kontaktów. Chętnie bawi się z dziećmi. Potrafi też bawić się sam. W żłobku „wyręczono” mnie z nauki wielu rzeczy np. ubrać, rozebrać się, sprzątać po sobie zabawki, ładnie samodzielnie jeść.
Miasto wydaje na miejski żłobek
– Żłobek Miejski w Świdnicy ma zapewnione środki finansowe na funkcjonowanie przez Miasto Świdnica, które jest organem prowadzącym i w 2013 r. przeznaczyliśmy na ten cel ponad 1 mln zł. Miasto może otrzymywać na zorganizowanie opieki nad dzieckiem do lat 3 dotację jednak nie więcej niż 50 proc. ponoszonych kosztów. W 2012 r. dotacja rządowa wyniosła 15 tys. zł (co stanowiło 1,65 proc. kosztów utrzymania placówki), a w 2013 r. 119 tys. zł (11,83 proc kosztów) – wylicza Stefan Augustyn. – W mieście nie została jak dotychczas podjęta uchwała o dofinansowaniu takiej działalności przez inne podmioty, bo zgodnie z przepisami decyzja taka nie jest obligatoryjna. O zewnętrzne wsparcie podmioty inne niż gmina mogły się ubiegać do kwietnia w ramach ministerialnej puli środków. W ostatnim czasie priorytetem było podniesienie standardów bezpieczeństwa, a także stworzenie lepszych warunków w żłobku i pod tym kątem realizowane były prace w placówce. Dodatkowo jest spora szansa, że w 2015 liczba miejsc dla podopiecznych może się zwiększyć o 10.
O to, dlaczego takiej uchwały nie podjęła do tej pory świdnicka rada miejska, zapytaliśmy samych rajców.
– W radzie mamy podział. Ja się zajmuję infrastrukturą i rozwojem. Oczekujemy, że z inicjatywą wychodzi właściwa komisja. Więc podstawowe pytanie: czemu przewodniczący Lewandowski nie zajął się tematem – mówi radny Rafał Ząbczyk wskazując na przewodniczącego komisji oświaty.
– Omawialiśmy ten problem w ubiegłym roku. Interpretacja prezydenta była taka, że brak środków finansowych. W tamtym czasie nie było takiej możliwości – odpowiada radny Krzysztof Lewandowski, przewodniczący komisji oświaty. – W tym roku pan prezydent mówił, że przychody do budżetu zwiększyły się. Jednak w sprawie dotacji dla żłobków nie zgłaszał się do nas, do komisji oświaty, żaden podmiot. Mogę obiecać, że ja takie zapytania do prezydenta i do wydziału oświaty zgłoszę.
Na to samo pytanie członek komisji oświaty, Wojciech Kielka odpowiada tak: – Pan prezydent przedstawia projekty uchwał, a pani przewodnicząca Gadzińska wprowadza do porządku obrad. W budżecie nie ma pieniędzy i nie będzie środków na najmłodszych mieszkańców Świdnicy. Niestety radni z Platformy Obywatelskiej i Wspólnoty Samorządowej oraz niezależny Ząbczyk dzielnie trzymają się razem przez całą kadencję i oczywiście z dużą szkodą dla miasta.
Przewodnicząca Joanna Gadzińska uściśla: – Prezydent przedstawia radnym projekty uchwał do podejmowania i wcześniejszej analizy i konsultacji.
Wywołany z nazwiska Rafał Ząbczyk zaś odpowiada z przekąsem: – Uznaję radnego Kielkę za wybitną osobowość, znającą się na wszystkim i nie czuję się kompetentny, żeby polemizować w tej kwestii z panem radnym Kielką.
– Zapewnienie dobrej opieki i edukacji dzieciom to jeden z podstawowych obowiązków władz samorządowych i najlepsza inwestycja – mówi radna Beata Moskal-Słaniewska. – Szkoły, przedszkola, a także żłobki powinny być otoczone szczególną troską. Tymczasem dziś w mieście funkcjonuje zaledwie jedna placówka publiczna i nieliczne prywatne. Wkrótce jako radni rozpoczynamy kontrolę zespołu Komisji Rewizyjnej, by dokładnie móc przeanalizować jaki deficyt miejsc w żłobku publicznym istnieje w tej chwili. Bo że istnieje – to wiemy. Mówi się o 50 proc., ale może się okazać, że jest to więcej. W takiej sytuacji uważam, że dobrym rozwiązaniem może być wsparcie z budżetu miasta, zgodnie z obowiązującymi przepisami, placówek niepublicznych, by cena za pobyt dziecka stała się bardziej dostępna dla młodych najczęściej rodziców. Wiadomym przecież jest, że ze żłobków nie korzystają ludzie majętni, bo tych stać na opiekunkę. Zwykle są to młodzi rodzice o niskich lub przeciętnych dochodach.
Karolina Osińska-Marcińczyk, foto: Wiktor Bąkiewicz